wszystko spada na ciebie!
- To nie twoja wina. - Susan podniosła palec na znak, że ma połączenie, i zaczęła mówić. Lizzie odchyliła się na oparcie i zamknęła oczy. Wiedziała, że Christopher nigdy nie wszcząłby alarmu, gdyby nie miał poważnego powodu do obaw. Najbardziej zmartwiła się tym, że gdy zapytała, czy Jack chce z nią rozmawiać, okazało się, że śpi. - Śpi czy tak z nim źle? - zapytała, a Christopher przypomniał jej oschle, że gdy chodzi o zdrowie Jacka, zawsze mogła mu ufać. A jednak wiedziała także, że ponieważ była w Szkocji, mąż mógł uznać za bezcelowe napędzanie jej jeszcze większego stracha niż do tej pory. - Lecisz o piętnastej piętnaście - powiedziała Susan. Lizzie otworzyła oczy i spojrzała ze smutkiem na przyjaciółkę. - Tak mi przykro... - Nie waż się przepraszać! Dotarłszy do domu, Lizzie dowiedziała się, że Angela już jedzie, aby pomóc Gilły i podnieść na duchu pozostałe dzieci, gdyż Christopher z Hildą Kapar załatwili Jackowi łóżko w prywatnym szpitala koło Windsora, gdzie przebywał już kilka razy przedtem. - No mów - szepnęła Lizzie do Christophera, kiedy już uściskała Edwarda i przytuliła Sophie, ale zanim poszła na górę do Jacka. - Wszystko w porządku - odrzekł stanowczo Christopher - Ten szpital to tylko ze względów bezpieczeństwa. Jack potrzebuje płynów, antybiotyków i monitorowania, ale Hilda jest absolutnie przekonana, że za dwa dni będzie mógł wrócić do domu - Mówiłeś o wirusie. Co to za jeden? - Jack ma zaczerwienione gardło i paskudnie kaszle... No, trochę z nim gorzej niż poprzednio. - Rozmawiałeś z kimś z centrum? - Tak. Chyba uznają, że zachowaliśmy się rozsądnie. Lizzie ruszyła w stronę schodów, ale nagle się zatrzymała. - Po co wzywałeś mamę? - Nie wzywałem. Angela zadzwoniła zaraz po telefonie od Jane, która zawiadomiła mnie o poważnym przypadku oparzenia, a ja poprosiłem ją o przekazanie wiadomości. - Ale? - Lizzie była zmęczona, wystraszona i poirytowana. - Christopherze, ty chcesz tam jechać, tak? - Jack coś zwęszył i właściwie mnie zmusił. - To jedź, do cholery! Obróciła się na pięcie i pobiegła po schodach do pokoju Jacka. - Cześć, mamo! - Cześć! Pochyliła się, żeby go pocałować.