Gallagher był teraz bogaty, ale przecież nie zawsze tak było. Sam
wyszedł z biedy, podobno pochodził z najbardziej ponurych, zakazanych rejonów El Paso. Milla wiedziała, że wciąż ma kontakty w półświatku, wciąż zna wielu nieprzyjemnych osobników. Na przykład szmuglerów. Susanna... i True? To miało sens. Milla nie miała żadnych dowodów, nie znała żadnych faktów, ale intuicja podpowiadała jej, że to ma sens. an43 340 Wyjęła jeden z pistoletów z reklamówki, po czym położyła torbę na podłodze, po lewej stronie nóg. - Co się dzieje? - zapytał Rip. - Z kim rozmawiałaś? - Z niejakim Diazem. - Słyszałem o nim - chrząknął głośno lekarz. - Od kogo? - Przypadkiem usłyszałem rozmowę żony z True - Rip patrzył przez okno. - Zgaduję, że ten Diaz już wie o Susannie. Milla spojrzała na niego zaskoczona, zaciskając dłoń na rękojeści pistoletu. - Ona jest czasem taka beztroska - powiedział Rip, pocierając oczy. - Mówi głośno rzeczy, które powinna trzymać w najgłębszej tajemnicy. Nie myśli o tym, jak niesie się dźwięk. Jej gabinet, na przykład, rezonuje i wzmacnia głos. Od lat słyszałem różne rzeczy, ale dopiero kilka miesięcy temu zaczęło mi się to układać w spójną całość. Pewnego dnia Susanna rozmawiała z nim przez telefon i... Nie pamiętam, co dokładnie mówiła, ale sens był jasny Coś o pieniądzach, które wspólnie zarobili na dzieciach, choć prawie wpadli przez wielkie zamieszanie wokół sprawy Justina. Zarobili. Pamiętam, powiedziała, że zarobili pieniądze. - Czemu nic nie mówiłeś? - spytała Milla. - Czemu nie poszedłeś na policję? - Nie mam dowodów. Żadnych dowodów, do cholery Tylko kilka zdań, które usłyszałem. Pytała True, czy jest pewien, że Diaz szuka po omacku, i czy oni nie muszą się martwić. Nie słyszałem an43 341 odpowiedzi Gallaghera, ale musiało z niej wynikać, że bierze tego Diaza bardzo poważnie. Zrobiłem więc małe prywatne śledztwo, podsłuchałem jeszcze co nieco i dowiedziałem się w ten sposób, że za kościołem w Guadalupe nastąpi przekazanie jakiegoś towaru. Znam osobiście kilku twardzieli w Meksyku, zadzwoniłem do jednego z nich i powiedziałem, że Diaz na pewno ucieszyłby się z takiej informacji. Mogłem mieć tylko nadzieję, że to zadziała. Potem przedzwoniłem do ciebie, zmieniając głos, na ile mogłem, i powiedziałem, że Diaz tam będzie. Nie wiedziałem na pewno, ale prawdopodobieństwo było spore. Chyba trafiłem, co? A więc to Rip był tamtym anonimowym informatorem. To musiał być on, inaczej nie wiedziałby nic o Guadalupe. - Tak - odparła ze ściśniętym gardłem. - Był tam. Rip pochylił głowę. - Kiedy dowiedziałem się, co zrobiła... Ja... kochałem tę kobietę przez dwadzieścia lat i w ogóle jej nie znałem. Myślę, że chodziło o