splecionych w miłosnym uścisku ciał.
Wściekła na siebie, że tak łatwo dała się sprowokować, zaczęła rozpakowywać torbę i układać swoje rzeczy w szufladach komody. Doskonale wiedziała, że coś takiego może się wydarzyć. Mieszkanie pod jednym dachem z mężczyzną to balansowanie na linie: łatwo z niej spaść i wylądować z tymże mężczyzną w łóżku.' Szczególnie gdy tym mężczyzną jest Tanner. Nie, Maggie nie miała wcześniej okazji poznać żadnego z nich, ale wystarczająco się o nich nasłuchała: byli legendą tej części Teksasu. Bogaci, przystojni, wolni - żadna nie potrafiła im się oprzeć. Jeśli, oczywiście, 39 wierzyć damom, które twierdziły, że miały przyjemność przespać się z którymś z braci albo i z kilkoma z nich. Maggie nie miała najmniejszego zamiaru przesypiać się z nikim. Raz pozwoliła, by tak zwana chuć wzięła górę nad rozsądkiem, i poprzysięgła sobie, że więcej tego błędu nie popełni. Z Ashem Tannerem też sobie poradzi. Musi tylko pamiętać, po co pojawiła się na ranczu... i trzymać się od Asha z daleka. Przebrała się i nie mając nic lepszego do roboty, bo Laura spała, postanowiła obejrzeć dom. Przez moment się wahała, czy powinna, nie zapytawszy najpierw Asha o pozwolenie, w końcu jednak uznała, że ma do tego pełne prawo. Skoro podjęła się zrobić wielkie sprzątanie, musi przeprowadzić rozpoznanie terenu. Zajrzawszy do kilku pokoi, zrozumiała, dlaczego macocha Asha czuła potrzebę stworzenia sobie kobiecego azylu. Dom był na wskroś męski, pełen co prawda dobrych, starych mebli, ale surowy, rustykalny: prawdziwe siedlisko teksańskich ranczerów. Pokryte skórą kanapy i fotele. Obrazy ze scenami polowań, pejzaże Dzikiego Zachodu. Statuetki z brązu przedstawiające konie i kowbojów. Srebra zdobione motywami koni i kowbojów. I to wszystko pokryte grubą warstwą kurzu. Ktoś być może uznałby wysprzątanie tak wielkiego domu za zajęcie żmudne i przytłaczające. Nie Maggie. Sama nigdy nie posiadała wiele, trochę nędznych sprzętów pozyskanych na wyprzedażach, więc perspektywa doprowadzenia do porządku tak wspaniałego domu była dla niej bardziej przyjemnością niż pracą. 40 Chciała zacząć już, zaraz. Poszła do kuchni, w szafce pod zlewozmywakiem znalazła wszystko, czego mogła potrzebować, zakasała rękawy i zabrała się do dzieła. W godzinę później, kiedy została jej już tylko posadzka do umycia, uznała, że pora zajrzeć do Laury. Mała spała w najlepsze, więc Maggie zabrała się do szorowania kafli. Uporawszy się z posadzką - odstawiała akurat mop do schowka na szczotki - zobaczyła przez okno Asha idącego w stronę domu. Popatrzyła zaciekawiona. Nie wyglądał w tej chwili na bogatego playboya,