kwiatki na paznokcie
Imogen pokiwała głową i napiła się soku. - Zostawię cię teraz samą, dobrze? - Proszę! Dzięki za to. - Ale nie zapominaj, co powiedziałam. O rozmowie. I wcale mi nie chodzi tylko o ostatnie wypadki. Możemy pogadać o wszystkim... o przeszłości, o czymkolwiek. - Tak, tak. - Przyrzekasz? - Jasne. Matthew właśnie się podnosił, żeby pójść do toalety, kiedy zadzwoniła komórka. - To ja - powiedziała Kat. - Przepraszam, nie było mnie w domu, kiedy zadzwoniłeś. - Co z twoją pracą? - Jeszcze nic. Trzymam skrzyżowane palce, żeby nie zapeszyć. A jak tam Sylwia? - Coraz lepiej. Jestem w biurze. - No i jak się układa? - Na razie w porządku, ale jeszcze nie wieczór. - A sytuacja na froncie? Przesunął się ostrożnie do drzwi boksu; w biurze był tylko Loftus, który rozmawiał przez swój telefon. 306 - Jeszcze mnie nie aresztowano, więc chyba niezła. - Chcesz później przyjechać na obiad? - Świetny pomysł. - W tym momencie przypomniał sobie swoje skrępowanie, kiedy ją pocałował. - Ale pozwól, że tym razem to ja gdzieś cię zabiorę. - Jak sobie życzysz - zgodziła się natychmiast. - Później zdecydujemy. Nagle zdał sobie sprawę, jak bardzo różniła się od Karo - była rozważniejsza, bardziej przewidująca... Zaraz jednak dopadło go znajome poczucie winy. Za wcześnie. Te słowa wciąż powracały niczym natrętny refren. A potem stanęła mu przed oczami ostrzyżona ruda głowa i twarz z piegowatym noskiem. I musiał się uśmiechnąć. Sylwia miała podłączoną kroplówkę i monitor. Leżała w przestronnym pokoju o dużych oknach, wychodzących na Primrose Hill i dalsze tereny. Oprócz niej była tam tylko jedna pacjentka, która spała. Flic i Chloe znacznie ulżyło na ten widok. - Myślałam, że będziesz sama w pokoju - powiedziała Flic. - Nic mi to nie przeszkadza - odrzekła Sylwia. - Miło mieć towarzystwo. - Wielkie mi towarzystwo - zauważyła Chloe. - Ciii - upomniała siostrę Flic. - Obudzisz ją. - Bardzo was przepraszam - szepnęła babka. - Za co, Groosi? - Że sprawiłam wam tyle zmartwień. - Przecież to nie twoja wina, prawda? - odezwała się Flic. - To moja... tylko moja, bo zrobiłam tę awanturę o Matthew. - Moje zasłabnięcie nie ma z tym nic wspólnego. - Ale kłótnia raczej ci nie pomogła - zauważyła Chloe. - Jak wiele innych rzeczy, kochanie. Siedziały przez chwilę w milczeniu.